W kolejne poniedziałki drukować będziemy artykuły z Church Militant na temat nadużyć seksualnych w Bractwie św. Piusa X., które pojawiły się już na naszych łamach tu.
W sumie w kwestii nadużyć seksualnych w FSSPX widzimy ten sam schemat, co w reszcie Kościoła:
- wyświęca się homoseksualistów i pedofilów znając ich inklinacje,
- przymyka się oczy na ich przestępstwa,
- daje im się placówki duszpasterskie z dostępem do dzieci,
- chroni się i przenosi ich do upadłego,
- zastrasza ofiary i ucisza sprawę,
- w razie skazania przez sąd wypiera się wszelkiej wiedzy,
- oskarża się o “pomówienie i kalumnie” tych, którzy o tym piszą.
W USA o przestępstwach seksualnych FSSPX pisał tylko Church Militant, także my na naszym niemieckim i polskim blogu, a krytyka i nienawiść była wielka. Christine Niles, autorka większości artykułów i reportaży, stwierdziła, że najbardziej nienawistne komentarze określające ją samą poniżej wszelkiej krytyki, otrzymała właśnie od wiernych Bractwa.
Dlaczego?
Ponieważ ludzie chcą, by to, dzięki czemu czują się lepsi, a może i lepsi są, było pod każdym względem nienaganne i dobre. Niestety tak nie jest, ponieważ upadła natura ludzka jest wszędzie taka sama, a Bractwo pozbawione zewnętrznego “audytu” jest po prostu sektą, gdzie przestępstw seksualnych, biorąc ich odsetek w odniesieniu do wszystkich księży Bractwa, jest niestety więcej niż w Novus Ordo. Są też lepiej ukrywane, bo wierni Bractwa są bardziej fanatyczni i zdyscyplinowani.
Gdy piszący te słowa pisał wiele lat temu swój pierwszy cykl o Bractwie, podejrzewał, że ta nieregularność kanoniczna może generować grzech, ale nie spodziewał się, że konsekwencje moralne będą aż tak drastyczne. Każdy czytelnik może utworzyć sobie na ten temat swój własny pogląd.
O ile w przypadku księży Novus Ordo molestujących seksualnie rzec można, że winne są:
- Sobór,
- teologiczny liberalizm,
- złe wychowanie seminaryjne,
- patologiczne rodziny,
to w przypadku FSSPX to wyjaśnienie odpada. Można było utworzyć wszystko od nowa, a wyszło jak zawsze, gdyż w przypadku Bractwa mamy do czynienia:
- z odrzuceniem Soboru,
- z teologicznym konserwatyzmem,
- z tradycyjnym wychowaniem seminaryjnym,
- z rodzinami, które od pokoleń trwają w FSSPX.
Przecież homoseksualizm jest nadal stosunkowo rzadki, bo dotyczy jakichś 2% populacji, pedofilia jest jeszcze rzadsza, więc skąd w FSSPX aż taki narybek? Ponieważ bierze się każdego, wiedząc o jego skłonnościach, czego dowiedziemy w przyszłych artykułach, każdego kto jest wystarczająco uległy i posłuszny przełożonym.
Najwyraźniej pojęcie “dobrego kapłana” jest interpretowane w FSSPX, jak i niestety w Novus Ordo, bardzo szeroko, a w niektórych przypadkach trudno nie mieć wrażenia, że dostęp do chłopców był jakąś formą ius primae noctis lub alternatywnej zapłaty. Podobno budując dom na Podhalu kiedyś płaciło się częściowo pieniędzmi a częściowo wódką, a w FSSPX częściowo ofiarami a częściowo chłopcami, niekiedy i dziewczętami lub kobietami. Jest to straszne, cyniczne i dosłownie zabijające dusze, bo większość z ofiar tych księży nigdy się nie podniesie.
Dla opisywanych faktów nie ma żadnego znaczenia, że Michael Voris, o którym była mowa już tu, a o którym napiszemy jeszcze więcej, był lub nadal jest homoseksualistą, ponieważ miał on przynajmniej tyle odwagi, bo o tym napisać. Okazuje się, że kwestie te są innych dziennikarzom katolickim znane, ale nigdy o tym nie pisali, obawiając się utraty czytelników i dotacji. Ręka FSSPX sięga daleko i być może przy upadku Vorisa Bractwo odegrało też jakąś rolę.
Pierwszy artykuł cyklu znajduje się tu.
Wspieraj nas!
Możliwość komentowania dla zalogowanych użytkowników.