Anieobecny
603

Zmartwychwstanie Jezusa z Nazaretu faktem historycznym?

Jak wiadomo, są w tej historii ewangelicznej tylko dwa wyjaśnienia „pustego grobu” Jezusa:

– naturalne,

– niewytłumaczalne/nadnaturalne.
Tertium non datur. Trzeciej drogi wyjaśnienia nie ma. Gdyby ciało wykradli naprawdę uczniowie, to musieliby mieć motyw i pokonać liczne przeszkody, nie do pokonania:

– wejście na czyjąś posesję,

– wykradzenie mimo obecnej tam cały czas straży rzymskiej, nawet jeśli oni by posnęli,

– odwinięcie Jezusa z płócien i prześcieradeł, co trwałoby długo,

– związana z tym profanacja zwłok, szczególnie że uważali Go za Boga,

– gdzie by Go zanieśli?,

– jak ukryliby ten fakt?

Gdyby Józef z Arymatei zrobił to sam albo z Nikodemem, to dlaczego tak się śpieszyli, skoro nabył ciało Nazarejczyka na własność, grób był prywatny i mógł to zrobić za dnia, oficjalnie, nie pod osłoną nocy?

Po drugie, dokąd zaniósłby ciało? Po trzecie, jak by dał radę sam nieść rosłego mężczyznę uliczkami Jerozolimy, nie wzbudzając sensacji ani nie zwracając uwagi rzymskich żołnierzy? Poza tym Żydzi mieli z nim na pieńku, a on się ich bał. Ponadto musiałby odesłać strażników, a oni nie odeszliby z własnej woli, bojąc się Piłata.

Jeszcze mniej prawdopodobne jest, że ciało Pana zabrała jego rodzina – gdzie by Go ostatecznie pochowali, nie mając znajomości w mieście, pochodząc ze wsi, będąc biedakami? Gdyby rodzina bez wiedzy uczniów odebrała Ciało, to uczniowie potem by się o tym dowiedzieli od Arymatejczyka, albo w inny sposób, a do nowego grobu Jezusa przybywałyby tłumy, jak dziś.

Żeby wykluczyć możliwość naturalnego wyjaśnienia pustego grobu, wystarczy uważnie wczytać się w opisy zmartwychwstania. Wszystkie razem są podobne, różnią się zaś w detalach mało ważnych. Istnieje jednak jeden pomijany przez wieki istotny szczegół, który zamyka drogę wyjaśnienia naturalnego. Tym szczegółem jest kamień, którym po pogrzebie w piątek wieczorem zasłonięto, zastawiono grób.

Jeśli Jezusa ktoś by ekshumował, żeby dokończyć pogrzebowych uroczystości, przerwanych nadejściem szabatu, to pytanie centralne brzmi: dlaczego zostawiłby grobowiec otwarty, po wyniesieniu Ciała?

Gdybym był na miejscu uczniów i chciałbym w jakimkolwiek celu ukraść Ciało, to bardzo bym się starał zatrzeć wszelkie ślady: musiałbym niepostrzeżenie podejść do grobu, odsunąć sam ciężki kamień (niemożliwe), więc musiałbym mieć pomocników, a im więcej osób w tym brałoby udział, tym gorzej, tym większe ryzyko późniejszej wpadki. Sprawa by się sypnęła niedługo potem.

Jeśli odsunęli kamień i wynieśli Ciało, to dlaczego je rozebrali? Nie dopuszczaliby się profanacji, niesienie nagich zwłok wzbudziłoby czujność Rzymian, a uczniowie byli mocno wystraszeni, bali się poza tym Piłata, który sprzedał Ciało albo dał Arymetejczykowi niemal na własność. Za kradzież i profanację zwłok uczniowie zostaliby surowo ukarani i to zarówno przez Rzymian, jak i Żydów. Jeśliby wynieśli Ciało owinięte, to skąd płótna, które zastały wczesnym świtem kobiety i uczniowie?

I najważniejsze: nie pozostawiliby otwartego grobowca, tylko zasunęli z powrotem kamień, żeby nikt się nie kapnął, a nie pozwalali, żeby zaraz ktoś to zauważył. Myśl, że celowo zostawili płótna i nie zasunęli kamienia, żeby upozorować zmartwychwstanie, rozbija się o prosty fakt – oni wcale nie mieli nadziei, że Jezus powstanie, więc pozorowanie nic by im psychologicznie nie dało – nie tylko byliby dalej smutni, ale dodatkowo baliby się prawnych konsekwencji swego postępku. Musieliby wiedzieć, że kobiety przyjdą do grobu, aby namaścić, albo że Józef będzie chciał kiedyś przenieść ciało, więc staraliby się maksymalnie odwlec moment dekonspiracji, żeby zdążyć uciec z Ciałem. Ten trop odpada.

Jeśli Arymatejczyk przeniósł Ciało albo wydał rodzinie, tym bardziej by nie zmieniał płócien, musiałby wcześniej spytać Piłata o zgodę na ekshumację, a potem podeszliby po prostu do grobu, odsunęli kamień, zabrali zawiązanego Jezusa, po czym grób z powrotem zostałby zamknięty. Poza tym musieliby złamać pieczęcie, a to groziło poważnymi konsekwencjami prawnymi. Innymi słowy teorie o „wyniesieniu” Ciała, które sam jakiś czas temu rozważałem, są nie do utrzymania. Zostawienie otwartego grobu byłoby zbyt dużym ryzykiem zarówno dla uczniów, jak i rodziny, a także bez sensu z perspektywy właściciela grobowca. Po co miałby zostawiać cenne, nowe płótna i odejść bez zamknięcia grobowca? Sam był zwolennikiem Jezusa, ale nie wierzył w zmartwychwstanie, i nie miałby żadnego celu w upozorowaniu tego największego w historii ludzkości cudu.

Uczniowie mieli większy motyw – chcieli ratować „twarz”, bali się Żydów i Rzymian, i bardziej zależało im na tym, żeby Jezus rzeczywiście zmartwychwstał. To jednak nie oznacza, że odważyliby się na taki teatr, bo po pierwsze nie mieli dokąd zanieść Pana (dlatego właśnie pogrzeb odbył się w cudzym grobowcu), po drugie nie dopuszczaliby się profanacji, a po trzecie – wiedząc, że nie zmartwychwstał, gdyby tak było – raczej nie staliby się z dnia na dzień tak radości i zdumieni, jakby sobie – za przeproszeniem – zapalili jointa. Psychologicznie rzecz biorąc, nie znieśliby tej myśli, że nie dość, że On nie żyje, to jeszcze oni dalej brną w kłamstwo. Tłumaczenie spotkań ze Zmartwychwstałym zbiorową histerią, i myśleniem życzeniowym odpada – to byli trzeźwi, praktyczni ludzie, a przy tym prostoduszni, uczciwi i sami przed sobą źle by się czuli z tą myślą, że coś musieli na siłę pozorować.

Kamień, którym zasunięto grobowiec w piątek 7 kwietnia 30 roku wieczorem jest kluczem do Zmartwychwstania. Ktokolwiek z jakichkolwiek powodów zabrałby Ciało z grobu, albo je schował głębiej, co sugerował reżyser filmu „Body” (2002), zatarłby po sobie wszelkie ślady, zwłaszcza że nie mógł być pewien, że to się wcześniej czy później nie wyda. Gdyby Arymatejczyk wydał Ciało rodzinie – zasunąłby kamień, i podarowałby im płótna, a nie zostawiałby ich w grobowcu, tylko zabrałby je ewentualnie do domu jako cenne i kosztowne materiały. Jeśli chodzi o uczniów, to tak samo: kradnąc cudzą własność na cudzej posesji musieliby przełamać strach przed zdemaskowaniem, a także swoje wewnętrzne tabu, które zakazywałoby zrobienie czegoś takiego. Nie mieliby ani sił, ani odwagi, żeby wymyślić taki scenariusz. Gdyby nawet zabrali jakimś cudem Jezusa, musieliby zabrać go owiniętego, bo nie byłoby czasu na przewijanie, pomijając fakt, że jako biedni nie mieli pieniędzy na zakupienie swoich własnych prześcieradeł.

Kamień. I płótna. To był ten istotny szczegół, który dziś po dwu tysiącach prawie latach, woła do nas głośno jako niemy świadek największego cudu w historii ludzkości: „Jezus zmartwychwstał, rzeczywiście zmartwychwstał”. Czasem mamy coś całe życie, albo całe stulecia podane na tacy, ale nasze oczy są na uwięzi i nie dostrzegamy subtelnych szczegółów, takich jak zwyczajny, niepozorny kamień grobowy, którym wtedy zawsze zasuwano grobowce wykute w skale. Z naturalnych wyjaśnień, które przez wieki proponowano, z naukowych wyjaśnień, dziś już nie został kamień na kamieniu. Piszący te słowa sam był ich zwolennikiem, kiedy rok temu pisał własną wersję Wielkiej Nocy. Tymczasem największym dowodem zmartwychwstania jest nie tyle pusty grób, co znajdujące się w nim w bezładzie płótna, jakby zmartwychwstałe Ciało „przeniknęło” je, a one „opadły” będąc już puste, a drugim największym dowodem jest „otwarty grób” i kamień, którym świadkowie zastali odsunięty na bok.

Mieliśmy to wszyscy całe życie niemal przed oczami – dziś czas, aby nastąpiło przejrzenie, żeby nasze łuski opadły z oczu, które dotąd widziały we mgle, niewyraźnie, jak w „zwierciadle”, a teraz widzą jasno, jakby w zachwyceniu.

Na tym kończy się proces myślowy piszącego te słowa w tej sprawie. Kosztowało go to wiele wysiłku, kilkunastu lat rozważań, lektur, rozmów, a także nieprzespanych z emocji i pasji poszukiwania prawdy nocy. Warto jednak było! Naprawdę warto było się wysilić, i cierpliwie poczekać, aż przyjdzie moment, kiedy krzyczymy „eureka!”, albo dziś częściej: „Bingo!”.

Teraz już każdy musi przyjąć ten twardy dowód i próbować go obalić. Z punktu widzenia metodologii naukowej obalenie tego dowodu, a co najmniej mocnej poszlaki, należy do czytających te słowa. Na tym polega nauka – każdy, kto odtąd będzie próbował wyjaśnić naturalnie fakt pustego grobowca, będzie zmuszony odpowiedzieć na jedno niewygodne pytanie: dlaczego po zabraniu Ciała zostawiono otwarty grób? Oczekuję więc, że ktoś musi mi udowodnić jakiś błąd w tym rozumowaniu, a jeśli tak zrobi, z pokorą przyjmę każdą prawdę. Bo w tym wszystkim chodzi o całą, pełną prawdę. Która wyzwala zawsze każdego, kto jej szczerze szuka.

Autorstwo: Rafał
Źródło: WolneMedia.net