Edward7
31,8 tys.

Kardynał Sarah potępia wykorzystywanie Biblii do usprawiedliwiania masowej imigracji

"Islamizm jest potwornym fanatyzmem, który musi być zwalczany z siłą i determinacją. Nie zaprzestanie swojej wojny. My, Afrykanie, wiemy o tym aż za dobrze. Barbarzyńcy są zawsze wrogami pokoju"...

Gwinejski kardynał Robert Sarah atakuje tych, którzy chcą narzucić masową imigrację jako ewangeliczny wymóg.

W wywiadzie dla francuskiej publikacji Valeurs Actuelles, gwinejski kardynał Robert Sarah, były prefekt ds. kultu Bożego, zaatakował tych, którzy chcą narzucić masową imigrację jako imperatyw ewangeliczny. "Fałszywą egzegezą jest wykorzystywanie Słowa Bożego w celu dowartościowania migracji", twierdzi stanowczo kardynał Sarah. "Bóg nigdy nie chciał tych przesiedleń".

Słowa kardynała są szczególnie odważne w czasach, gdy od Kurii Rzymskiej po przytłaczającą większość konferencji biskupów zachodnich, obrona masowej i bezkrytycznej imigracji staje się koniem pociągowym, zwykle w towarzystwie ewangelicznych cytatów i insynuacji (lub wyraźnej deklaracji), że każdy, kto myśli inaczej "nie jest chrześcijaninem".

Subsaharyjski status Sarah daje jej szczególny autorytet w tej kwestii i bije na alarm przeciwko temu nowemu zjawisku. "To obecne pragnienie globalizacji świata poprzez tłumienie narodów, ich specyfiki, jest totalnym szaleństwem" - mówi. Jeśli chodzi o analogie biblijne, przypomniał, że naród żydowski "musiał udać się na wygnanie, ale Bóg sprowadził go z powrotem do jego własnego kraju. Chrystus musiał uciekać przed Herodem i schronić się w Egipcie, ale po śmierci Heroda powrócił do swojego kraju.

Tożsamość, przynależność, jest ważna dla Bp Sarah. "Każdy z nas musi żyć we własnym kraju. Podobnie jak drzewo, każdy ma swoją własną glebę, swoje własne środowisko, w którym doskonale rośnie. Lepiej jest pomagać ludziom wzrastać w ich własnej kulturze, niż zachęcać ich do przyjazdu do Europy w pełnym upadku".

Sarah widzi w tym, co się dzieje, to, co jest oklaskiwane z tak wielu ambon, jako nowe niewolnictwo, coś, co jest nie tylko negatywne dla kraju przyjmującego, ale przede wszystkim dla rzekomych "beneficjentów": "Wszyscy imigranci, którzy przybywają do Europy, są zatłoczeni, nie mają pracy, nie mają godności... Czy tego chce Kościół? Kościół nie może współpracować w tej nowej formie niewolnictwa, jaką stała się masowa migracja".

Ale podczas gdy los i ryzyko, na jakie narażeni są migranci, mają charakter osobisty, dotykając tylko jednostek zaślepionych mirażem Zachodu, dla Europy jest to ryzyko egzystencjalne. "Jeśli Zachód będzie nadal podążał tą ponurą ścieżką, istnieje duże ryzyko, że z powodu braku przyrostu naturalnego Europa zniknie, opanowana przez obcokrajowców, tak jak Rzym został opanowany przez barbarzyńców" - mówi Sarah, dodając: "Mówię jako Afrykanin. Mój kraj jest w większości muzułmański, myślę, że wiem, o jakiej rzeczywistości mówię".

20 października 2020 r. Simone Barretto Silva została śmiertelnie pchnięta nożem podczas mszy w bazylice Notre Dame w Nicei. Sprawcą zbrodni był tunezyjski dżihadysta, który przybył do Francji przez Lampedusę. Chociaż Simone była kobietą i czarnoskórą, co w innych okolicznościach wzbudziłoby jednomyślne poparcie systemu, została nie tylko zabita, ale także poddana ostracyzmowi. Powodem jest oczywiście to, że była katoliczką, a jej morderca muzułmaninem.

Jeśli zbrodnia była przerażająca, reakcja Zachodu była jeszcze gorsza. Burmistrz Nicei zarządził zamknięcie kościołów (prawdopodobnie po to, by nie prowokować), dając islamskiemu terroryzmowi powód: zabijanie popłaca. UE jak zwykle milczała, a Macron (tydzień wcześniej inny islamski terrorysta odciął w biały dzień głowę nauczycielce w Paryżu) nie był w stanie podnieść głosu przeciwko tym, którzy wykorzystali słabość Francji do ataku. Podobnie jak Erdogan i były prezydent Malezji, niejaki Mohamad, który powiedział, że "muzułmanie mają pełne prawo zabić miliony Francuzów za masakry z przeszłości".

W obliczu europejskiego milczenia i tchórzostwa tamtych dni, jeden głos przełamał oficjalną rezygnację, która osładza samobójstwo Zachodu. Był to kardynał Robert Sarah, który powiedział o islamie to, czego nikt nie chce usłyszeć. "Islamizm jest potwornym fanatyzmem, który musi być zwalczany z siłą i determinacją. Nie zaprzestanie swojej wojny. My, Afrykanie, wiemy o tym aż za dobrze. Barbarzyńcy są zawsze wrogami pokoju".

Każdy, kto interpretuje słowa Sary jako apel przeciwko islamowi, jest oczywiście w błędzie. Jej diagnoza idzie znacznie dalej i w rzeczywistości wskazuje na Zachód, gigantyczne, rozpadające się ciało, które odwraca się od swoich korzeni i nie jest w stanie zintegrować kultur takich jak kultura muzułmańska (co jest trudne, jeśli nie wykona swojej części), ponieważ jego znaki tożsamości opierają się na konsumpcjonizmie, indywidualizmie i relatywizmie. Innymi słowy, Europie brakuje transcendentnego znaczenia, które mogłoby uwodzić.

Robi się późno i ciemno - to tytuł jednego z jego fundamentalnych esejów - a zatem nie ma czasu do stracenia. Nie chodzi o to, że gwinejski kardynał uzasadnia nowo przybyłego muzułmanina rzucającego się w ramiona terroryzmu, wcale nie. On po prostu wie, że nikt nie może najechać lub podporządkować sobie cywilizacji, jeśli ta nie popełniła wcześniej samobójstwa. Choć to skandaliczne, Sarah zapewnia nas, że najbardziej destrukcyjne prześladowania chrześcijaństwa mają miejsce w zachodnich demokracjach. To właśnie tam łączy się kult pieniądza, pogarda dla przeszłości i czczenie własnego "ja" ponad wspólnotą. "Człowiek, który zaprzecza swoim korzeniom i przestaje rozpoznawać samego siebie, wyrzeka się samego siebie lub cierpi na amnezję. Europa wydaje się być zaprogramowana na samozniszczenie".

To ciągłe lekceważenie chrześcijańskich korzeni ma katastrofalne konsekwencje. Sarah o tym wie, ale jeśli nie jest prorokinią katastrofy (pesymistką), to nie stroni też od przyczyn, które prowadzą Zachód nad przepaść. "Odrzucenie wszelkiego dziedzictwa i kultury, która nas poprzedza, lekceważenie więzi, systematyczne zrywanie z postacią ojca to nowoczesne ruchy, które prowadzą do najgorszych ludzkich i politycznych katastrof".

Innym problemem Kościoła jest - i zawsze był - jego uległość wobec ideologii swoich czasów. W obliczu permanentnej zmiany głoszonej przez współczesny świat, Robert Sarah wskazuje, że życie w ten sposób pozbawia człowieka życiowego kompasu. Niestety, pokusa wpadnięcia w ramiona dominujących ideologii jest wielka i czasem nieunikniona. "Nie wolno nam kochać świata ideologii, które zaprzeczają ludzkiej naturze, ONZ, która narzuca nową etykę". Krótko mówiąc, na stronach "Se hace tarde y anochece" nie ma śladu podporządkowania się sztandarom naszych czasów, takim jak zmiany klimatyczne, feminizm, regionalizm, czy koniec tożsamości narodowych. El cardenal Sarah denuncia el uso de la Biblia para justificar la inmigración masiva
Rocky Balboa
Czyżby przyszły papież🤨😏
Walczyć o prawdę
Nie zgadzamy się na zmianę słów Litanii Loretańskiej.
ANIELA S
Powinno być Królowo Korony Polskiej módl się za nami