Co ze zdrajcami?
Ciekawy dylemat, czy zdrajców rozstrzeliwać, czy się za nich modlić. Pan Jezus miał zdrajcę, o którym wiedział, jednak go nie uśmiercił, nawet do tego nie potrzebował karabinu, wystarczyło słowo, nawet go nie odesłał, jednak wiedział, że zdrada Judasza spowoduje tylko jego ukrzyżowanie. Nie wiem, jak by się Pan Jezus zachował, gdyby zdrada Judasza miała by być przyczyną ukrzyżowania również Jego Matki, apostołów, wszystkich chrześcijan i chrześcijaństwa by nie było?
Jeżeli mielibyśmy możliwość rozstrzelać zdrajców i nie zrobili byśmy tego, to czy nie bylibyśmy potem częściowo odpowiedzialni za wszystkie nieszczęścia, którymi by ta zdrada skutkowała?
Jeżeli mielibyśmy możliwość rozstrzelać zdrajców i nie zrobili byśmy tego, to czy nie bylibyśmy potem częściowo odpowiedzialni za wszystkie nieszczęścia, którymi by ta zdrada skutkowała?