Sen o synodzie...
Miałem sen. Frapujący... synodalny... Otóż rewolucyjny Synod wydał dokument, powszechne zgorszenie wywołujący, papież go zatwierdził i wiernym do wierzenia podał. Ale wierni go nie przyjęli, bo nie tak ich matki uczyły, i biskupów trzystu go nie przyjęło, bo Boga zapytali o zdanie, i kardynałów czternastu go odrzuciło, bo zostali kardynałami z woli świętych papieży, a ten całkiem plebejskim się okazał. Dokument okazał się być koniem trojańskim w mieście Boga, wywrócił za jednym zamachem Ewangelię i Tradycję. Miast swądu szatana, w świątyni fetor nieznośny się unosił... I stało się...
Podważono papiestwo człowieka kochanego przez media, bo skoro herezje podpisuje to i legalnym być nie może. Odrzucono posłuszeństwo z prozaicznego powodu, bo Boga bardziej trzeba słuchać niż zagubionego człeka. Wsparto się pamiętnym Soborem, sprzed półwiecza. Skoro sumienie postawiono tam ponad doktrynę, to rzeczą sumienia stało się i posłuszeństwo.
I wybrano jedyną oazę katolickiej wiary w świecie, tak pogardzanych wcześniej lefebrystów...
... i w jednym dniu wzbogaciło się Bractwo o czternastu kardynałów, trzystu biskupów i 600 milionów wiernych. Dzieło wsparł papież emeryt...
i się obudziłem.
Podważono papiestwo człowieka kochanego przez media, bo skoro herezje podpisuje to i legalnym być nie może. Odrzucono posłuszeństwo z prozaicznego powodu, bo Boga bardziej trzeba słuchać niż zagubionego człeka. Wsparto się pamiętnym Soborem, sprzed półwiecza. Skoro sumienie postawiono tam ponad doktrynę, to rzeczą sumienia stało się i posłuszeństwo.
I wybrano jedyną oazę katolickiej wiary w świecie, tak pogardzanych wcześniej lefebrystów...
... i w jednym dniu wzbogaciło się Bractwo o czternastu kardynałów, trzystu biskupów i 600 milionów wiernych. Dzieło wsparł papież emeryt...
i się obudziłem.